sobota, 31 sierpnia 2013

Malinianki (drożdżówki z malinami)


Niedawno upiekłam (z sukcesem!) pierwsze w życiu jagodzianki. Od tej pory jestem wielką fanką przepisu na idealne ciasto na słodkie drożdżowe bułeczki według przepisu Liski, który znalazłam w jej książce. Jagodzianki to chyba mój ulubiony rodzaj drożdżówek, ale ze względu na to, że bardzo trudno jest kupić jagody (dlaczego?) oraz fakt, iż uwielbiam eksperymentować i wypróbowywać nowe pomysły, ostatnio upiekłam dwa nowe rodzaje bułeczek.
Malinianki to tak naprawdę jagodzianki, które zamiast jagód mają w środku maliny. Proste, prawda? Przewaga malinianek nad jagodziankami jest taka, że znacznie łatwiej nadziewa się bułeczki malinami niż jagodami. Maliny są większe i nie mają kształtu kuleczek, które lubią uciekać z miejsca przeznaczenia (czyli ciasta). Dzięki temu przy maliniankach udało mi się uzyskać idealne proporcje ciasto : owoce, czyli mało ciasta : dużo owoców.


Malinianki, 
czyli drożdżówki z malinami

Składniki 
(na ok. 25 drożdżówek "mini" lub 12 normalnych)

Na ciasto:
  • 20 g świeżych drożdży (lub 7 g drożdży instant)
  • 250 ml mleka
  • 100-120 g bardzo miękkiego masła
  • 475-500 g mąki (użyłam luksusowej typ 550)
  • 100 g cukru (użyłam domowego cukru o aromacie wanilii)
  • szczypta soli
  • ok. 90 g ugotowanych ziemniaków (ostudzonych)*
  • dodatkowo 1 jajko + 1 łyżka wody (do posmarowania jagodzianek)
Na nadzienie:
  • 1 pudełko świeżych malin** (umytych i osuszonych)
* Ziemniaki można pominąć. Bez nich ciasto wychodzi równie dobre. Podobno dzięki ziemniakom ciasto drożdżowe dłużej pozostaje świeże, wolniej się zsycha. Nie miałam szansy się o tym przekonać, bo bułeczki zostały zjedzone w jeden dzień.
** Nie dodawałam do owoców cukru, bo nie lubię zbyt słodkich wypieków i nie przepadam za "niszczeniem" malin cukrem. Jeśli jednak ktoś woli słodsze nadzienie, maliny można wymieszać z cukrem.

Przygotowanie
Ziemniaki najlepiej ugotować dzień wcześniej. Powinny być bardzo miękkie. Ostudzone utłuc, a następnie przecisnąć przez sitko, aby pozbyć się wszelkich grudek.
Drożdże rozkruszyć do szklanki. Dodać łyżkę cukru i ok. 70 ml ciepłego (ale nie gorącego!) mleka. Wymieszać do rozpuszczenia. Wsypać trzy łyżki mąki. Wymieszać, pozbywając się grudek. Odstawić na ok. 20-30 minut w ciepłe miejsce bez przeciągów (dobrze sprawdza się włączony piekarnik bez ustawionego grzania). Po tym czasie mieszanina powinna się lekko "napompować".
W dużej misce umieścić składniki ciasta i aktywny zaczyn drożdżowy. Zagnieść ciasto - powinno być gładkie, elastyczne i nie powinno kleić się do rąk. Może to trochę potrwać. Radzę unikać dodawania mąki, chyba, że ciasto będzie wyjątkowo lepkie. Uformować z ciasta kulę. Umieścić ją w misce, miskę przykryć folią i odstawić w ciepłe miejsce bez przeciągów (ponownie polecam piekarnik) na ok. 1-1,5 godziny. Po tym czasie ciasto powinno dwukrotnie zwiększyć objętość.
Jajko rozkłócić w miseczce z łyżką wody.
Z wyrośniętego ciasta odrywać niewielkie (do minidrożdżówek) lub trochę większe (do normalnych drożdżówek) porcje ciasta. Z każdego kawałka uformować płaski placuszek. Nałożyć maliny (do moich minidrożdżówek wkładałam ok. 6 malin) i ostrożnie złączyć brzegi, aby zamknąć owoce w środku.
Bułeczki ułożyć na blasze (złożeniem do spodu) wyłożonej papierem do pieczenia. Każdą posmarować jajkiem wymieszanym z wodą. Odstawić do wyrośnięcia w miejsce bez przeciągów na ok. 30 minut.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 200 st. C (grzanie góra-dół).
Wyrośnięte drożdżówki wstawić do rozgrzanego piekarnika. Piec 15-20 minut do zrumienienia (kontrolować czas pieczenia).
Zjadać (przynajmniej odrobinę) ostudzone! :)

Smacznego!





niedziela, 25 sierpnia 2013

Zapiekane kwiaty cukinii z farszem z łososia i cukinii


Odkąd przygotowałam pierwsze danie z wykorzystaniem kwiatów cukinii (kwiaty cukinii nadziewane ricottą ze szpinakiem i ziołami, duszone w sosie pomidorowym), jestem zakochana w tym składniku. Nie przypuszczałam, że coś tak prostego, jak kwiat może okazać się tak wdzięcznym materiałem do gotowania. Poza tym, w jedzeniu kwiatów jest coś niezwykłego i magicznego... Tym razem, przygotowując kwiaty cukinii, moje myśli od razu powędrowały do... wiersza "Spóźniony Słowik" Juliana Tuwima! W drugiej strofie czytamy o wyjątkowych smakołykach przygotowanych przez panią Słowikową:

Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie, 
Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie, 
Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku, 
A na deser - tort z wietrzyka w księżycowym blasku. 

Czy tylko ja mam wrażenie, że do tego fragmentu danie z kwiatami cukinii nadaje się doskonale? Tylko kto podejmie się poprawienia poezji mistrza?...


Zapiekane kwiaty cukinii 
z farszem z łososia i cukinii

Składniki
  • 4 kwiaty cukinii (żeńskie, z minicukiniami)
  • mały filet z łososia bez skóry (ok. 150 g)
  • mała cukinia (lub pół średniej)
  • pół cebuli
  • natka pietruszki
  • szczypiorek
  • sól, pieprz
  • oliwa z oliwek

Przygotowanie
Piekarnik rozgrzać do temp. 200 st. C (grzanie góra-dół).
Kwiaty cukinii bardzo delikatnie opłukać, nie uszkadzając płatków (umyć takę minicukinie, z których wyrastają kwiaty). Usunąć słupki kwiatowe ze środka. Osuszyć.
Cebulę drobno posiekać.
Dodatkową cukinię pokroić w małą kosteczkę.
Łososia pokroić w małą kosteczkę.
Zioła (w ilości zgodnej z własnymi upodobaniami - ja lubię, gdy jest dużo szczypiorku i natki) poszatkować.
Na patelni rozgrzać na średnim ogniu łyżkę oliwy. Dodać cebulę, a po ok. dwóch minutach (gdy już lekko zmięknie) - cukinię. Dusić pod przykryciem, mieszając od czasu do czasu, przez ok. 10 minut. W połowie duszenia, wlać na patelnię odrobinę gorącej wody. Doprawić szczyptą soli.
W misce umieścić łososia, świeże zioła oraz cukinię z cebulą (nie musi być ostudzona). Doprawić pieprzem i ewentualnie solą. Dokładnie wymieszać.
Naczynie żaroodporne posmarować oliwą.
Do każdego kwiatu cukinii nakładać przygotowany farsz łososiowo-cukiniowy: małymi porcjami, ostrożnie, aby nie uszkodzić płatków. Farszu powinno być tyle, aby czubki płatków dało się łatwo przyklepać i zawinąć, zamykając nadzienie w środku kielicha.
Nafaszerowane kwiaty układać w naczyniu naprzemiennie (kwiatem do góry i do dołu). Spryskać odrobiną oliwy (świetnie nadaje się oliwa w rozpylaczu) i posypać świeżo mielonym pieprzem.
Wstawić do nagrzanego piekarnika. Zapiekać ok. 20-30 minut do czasu, aż cukinie zmiękną, a płatki kwiatów zwiędną i zaczną lekko brązowieć przy brzegach.

Smacznego!






środa, 21 sierpnia 2013

Spaghetti z kwiatami cukinii, cukinią i ricottą


Niedawno stanęłam przed nie lada dylematem. W restauracji Mąka i Woda musiałam podjąć bardzo trudną decyzję - zamówić najlepszą pizzę w Warszawie czy niezwykle apetycznie brzmiące danie spaghetti alla chitarra z kwiatami cukinii i domową ricottą?... Zwykle w takich sytuacjach decyduję się na pastę, jednak w Mąka i Woda pizza jest tak doskonała (przygotowywana w piecu sprowadzonym do Warszawy prosto z Włoch!), że trudno jest oprzeć się pokusie zjedzenia jej. Wychodzę z założenia, że pastę można przygotować w domu, idealnej pizzy już nie.
Pomysł połączenia cukinii, kwiatów cukinii i ricotty w daniu makaronowym bardzo przypadł mi do gustu. Niedługo po wizycie w restauracji postanowiłam przetestować go w domu. Do dyspozycji miałam tylko opis dania, piękne zdjęcie z fanpage'a restauracji oraz własną inwencję twórczą i dużo dobrych chęci. Wystarczyło. Ponieważ nie próbowałam tego dania w wykonaniu szefów kuchni z Mąka i Woda, nie mogę swojego dzieła porównać z oryginałem. Mogę jednak stwierdzić, że wyszło zgodnie z oczekiwaniami moich kubków smakowych: było delikatne, a jednak wyraziste w smaku. Jestem bardzo ciekawa stopnia podobieństwa mojej wersji do wersji restauracyjnej (która ma tę przewagę, że zarówno makaron, jak i ricotta są domowej roboty). Obawiam się jednak, że nie uda mi się tego sprawdzić, bo przewiduję, że gdy następnym razem wybiorę się do Mąka i Woda znowu zamówię tamtejszą wyborną pizzę...


Spaghetti z kwiatami cukinii, cukinią i ricottą

Składniki na 2 porcje
  • 180 g makaronu spaghetti
  • 4 kwiaty cukinii (z małymi cukiniami)
  • 3 minicukinie (lub 1 średnia)
  • 4 łyżki startego parmezanu
  • 3 łyżki oliwy z oliwek extra vergine
  • ricotta*
  • 2 łyżki posiekanego cienkiego szczypiorku
  • sól, pieprz
* Polecam ricottę z mleka bawolego - jest bardziej ścisła, gęsta i ma bardziej wyrazisty smak.

Przygotowanie
Kwiaty cukinii opłukać bardzo delikatnie pod bieżącą wodą. Osuszyć. Ostrożnie usunąć słupki kwiatowe. Kwiaty porwać na 2-3 płatki.
Od kwiatów odciąć cukinie. Opłukać i pokroić w plasterki.
Pozostałe cukinie pokroić w plasterki (dużą cukinię pokroić w półplasterki).
Makaron ugotować al dente w osolonym wrzątku (2-3 minuty krócej niż podano na opakowaniu). Przy odcedzaniu makaronu zachować filiżankę wody z garnka.
Na patelni rozgrzać na średnim ogniu dwie łyżki oliwy. Dodać pokrojoną cukinię. Po ok. 3 minutach wlać kilka łyżek wody z garnka, w którym gotował (lub gotuje) się makaron. Przyprawić solą i pieprzem. Dusić przez kilka minut do czasu, aż cukinia zmięknie, ale pozostanie jędrna.
Gdy cukinia będzie już prawie gotowa, dodać kwiaty cukinii i szczypiorek (część zostawić do dekoracji).
Odcedzony makaron przełożyć na patelnię z warzywami. Podlać wodą z garnka i wsypać połowę startego parmezanu. Wymieszać dokładnie.
Zdjąć patelnię z ognia. Dodać łyżkę oliwy i jeszcze raz wymieszać.
Pastę przełożyć na talerze. Na każdej porcji ułożyć kopiastą łyżkę ricotty. Posypać parmezanem i szczypiorkiem. Doprawić świeżo zmielonym pieprzem.

Smacznego!




 

sobota, 17 sierpnia 2013

Faszerowane kwiaty cukinii duszone w sosie pomidorowym


Dzisiaj na obiad zjem kwiaty.
Brzmi dziwnie? A to prawda - kwiaty cukinii są nie tylko jadalne, ale również smaczne! Można je przygotowywać na wiele sposobów. Wypróbowałam kilka z nich i wszystkie zapisuję na liście udanych eksperymentów kulinarnych. Jednak numerem jeden są dla mnie kwiaty cukinii faszerowane ricottą ze szpinakiem i ziołami, duszone w sosie pomidorowym. Połączenie ricotty ze szpinakiem i pomidorami to, moim zdaniem, a match made in heaven. Jeśli dodać do tego kwiaty cukinii, otrzymujemy proste danie, którego nazwa powoduje wzmożoną aktywność ślinianek, a smak jeszcze potęguje to wrażenie.
Można kupić dwa rodzaje kwiatów cukinii: żeńskie i męskie. Żeńskie to kwiaty połączone z minicukinią. Męskie natomiast wyrastając z cienkiej łodyżki. Wybieram zawsze żeńskie, bo bardzo lubię te maleńkie cukinki, które gotuje się krótko, są jędrne i wyjątkowo smaczne.
Jeśli jeszcze nie jedliście kwiatów cukinii, koniecznie spróbujcie! Ja zakochałam się od razu i od tej pory obmyślam i planuję kolejne przepisy z ich wykorzystaniem.


Kwiaty cukinii z farszem z ricotty, szpinaku i świeżych ziół
duszone w sosie pomidorowym
(inspiracja: przepis Jamiego Olivera z książki "Kulinarne wyprawy Jamiego")

Składniki
  • 4 kwiaty cukinii
  • 150 g sera ricotta
  • 2 łyżki świeżo startego parmezanu
  • 2 garście szpinaku sałatkowego
  • dużo świeżych ziół (u mnie bazylia i czosnek bulwiasty)
  • gałka muszkatołowa
  • sól, pieprz i odrobina cukru
  • 1 puszka krojonych pomidorów
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 szalotka
  • szczypta suszonej papryki w płatkach
  • kilka czarnych oliwek
  • oliwa z oliwek extra vergine

Przygotowanie
Kwiaty cukinii delikatnie opłukać pod bieżącą wodą. Delikatnie usunąć ze środka słupki.
Szpinak drobno pokroić, zioła posiekać.
Oliwki przekroić wzdłuż na pół.
Szalotkę posiekać.
W miseczce wymieszać ricottę, parmezan, szpinak i zioła. Doprawić gałką muszkatołową, pieprzem i ewentualnie solą. Dokładnie wymieszać. Spróbować i w razie potrzeby doprawić.
Masę serową (ok. jednej łyżki) nakładać do wnętrza kwiatów, starając się nie uszkodzić płatków. Po nadzianiu złożyć płatki, zakrywając farsz i delikatnie je przyklepać.
W szerokim garnku rozgrzać odrobinę oliwy. Dodać posiekaną szalotkę i paprykę w płatkach. Podsmażać do czasu, aż się zeszkli, w międzyczasie dodając czosnek przeciśnięty przez praskę.
Do garnka wlać pomidory. Zagotować na średnim ogniu. Dodać oliwki i posiekaną bazylię (można dać mrożoną), doprawić solą, pieprzem i odrobiną cukru (ja dodałam jeszcze kilka kropel ostrej oliwy o smaku peperoncino). Gotować kilka minut, aż sos trochę zgęstnieje.
Zmniejszyć ogień.
Do sosu włożyć nadziane kwiaty cukinii. Przykryć garnek pokrywką i gotować na wolnym ogniu ok. 20 minut. W tym czasie kwiaty i małe cukinie się ugotują, a sos zgęstnieje.
Podawać gorące, z kromką (lub - jeszcze lepiej - przylepką) świeżego chleba, aby wybierać nią pyszny sos...

Smacznego!


Kwiaty przyniosłam do domu...

... nadziałam farszem...
... włożyłam do sosu pomidorowego...
... po 20 minutach danie było gotowe :)

 

wtorek, 13 sierpnia 2013

Kalmary nadziewane serem i długo dojrzewającą szynką (lignje punjene pršutom i sirom)


Pamiętacie niedawny post o kuchni chorwackiej? Pisałam tam o wielu dalmatyńskich pysznościach, m.in. o kalmarach nadziewanych szynką i serem. W ostatnią niedzielę zapragnęłam sprowadzić do domu trochę Chorwacji i postanowiłam przygotować to danie samodzielnie. Udało się! Jedyne, czego brakowało, aby w pełni poczuć się jak na Makarskiej Rivierze, to turkusowe morze na wyciągnięcie ręki... Jednak pod względem smakowym, udało mi się stworzyć całkiem niezłą imitację Chorwacji.
Zanim jednak kubki smakowe zostały rozpieszczone, ręce miały co robić. Świeże kalmary mają niestety jedną wadę - wymagają oczyszczenia... Nie jest to zadanie trudne ani ciężkie, ale niestety trochę czasochłonne. No i nie ukrywajmy - dość obrzydliwe... Jednak na pewno efekt końcowy jest satysfakcjonującą nagrodą za włożony wysiłek. Radzę jednak przygotowywać kalmary raczej na kameralne okazje dla dwóch, maksymalnie czterech osób (dobrze również znaleźć sobie pomocnika - na cztery ręce praca przebiegnie znacznie szybciej).
Pomijając mało przyjemną czynność oczyszczania, przygotowanie nadziewanych kalmarów jest naprawdę niekłopotliwe. Od momentu oczyszczenia kalmarów, najbardziej czasochłonnym zadaniem jest ugotowanie ryżu.
O czym trzeba pamiętać? Przede wszystkim składniki nie powinny być prosto z lodówki - kalmary grilluje się krótko, jeśli więc wykorzystamy bardzo zimny ser i szynkę, wypełnienie kalmarów może być chłodne. Druga sprawa to bardzo dobrze rozgrzania patelnia grillowa - ja swoją trzymałam na kuchence przez prawie 10 minut zanim położyłam na niej kalmary. Jednak najważniejsze to nie przesadzić z czasem grillowania! Zbyt długie trzymanie kalmarów na patelni sprawi, że staną się twarde i gumiaste, podczas gdy powinny być jędrne i miękkie.
Lignjowy debiut uznaję za bardzo udany. Na pewno nie był to ostatni raz, gdy te stworzenia zawitały na moim stole. W planach mam przygotowanie innej wersji faszerowanych kalmarów (również znanej mi z chorwackich restauracji) oraz klasycznych kalmarów z grilla bez nadzienia.


Kalmary nadziewane serem i długo dojrzewającą szynką 
(lignje punjene pršutom i sirom)

Składniki (na 3 porcje)
  • kalmary baby (6-8 na osobę)
  • ok. 200 g długo dojrzewającego sera*
  • kilkanaście plastrów długo dojrzewającej szynki** (można liczyć jeden plaster na jednego kalmara, ale można też przeciąć plastry szynki na pół)
  • 2-3 ząbki czosnku
  • pęczek natki pietruszki
  • oliwa z oliwek extra vergine
  • do podania: ryż (polecam tricolo)
* Ser powinien być dość miękki i o takiej konsystencji, aby pod wpływem temperatury jeszcze miękł, ale nie topił się i nie ciągnął. Kupując ser, należy zwrócić uwagę, czy jest elastyczny i jędrny - nie może być ani twardy, ani bardzo miękki. Użyłam sera crucolo i (choć smakowo doskonały) okazał się jednak za mało odporny na temperaturę - za bardzo się stopił i trochę wypłynął z kalmarów
** Nada się prosciutto, speck i inne, podobne szynki. Ja wybrałam speck włoski z Górnej Adygi, bo ładnie się prezentował i miał stosunkowo mało tłuszczu. Kupując szynkę, należy poprosić o pokrojenie jej w bardzo cienkie (niemal przezroczyste) plastry - grube plastry bardzo trudno się roluje.


Przygotowanie
Najpierw należy oczyścić kalmary. W Internecie (na YouTube) jest mnóstwo filmików pokazujących, jak to zrobić. Podstawowe czynności to: wyciągnięcie wnętrzności z tuby kalmara, usunięcie "plastikowego" kręgosłupa i odcięcie macek pod linią oczu.
Przygotować sos: czosnek i natkę pietruszki drobno posiekać. Zalać kilkoma łyżkami oliwy (oliwa jest bardzo ważna - powinna być jak najlepszej jakości), wymieszać dokładnie i odstawić przykryte folią, żeby smaki się przegryzły.
Ser pokroić na pałeczki o grubości ok. 0,5 cm i długości ok. 1 cm krótszej niż tuby kalmarów.
Każdy kawałek sera zawinąć w plaster szynki. Tak przygotowane zawiniątko wsunąć w kalmara (powinien pozostać ok. jednocentymetrowy kawałek pustej tuby).
Nafaszerowane kalmary nadziać na długą wykałaczkę. Skropić oliwą. Jeśli wykałaczka jest dłuższa niż brzeg patelni, należy ją skrócić - wykałaczka nie powinna opierać się na brzegach patelni.
Macki również skropić oliwą.
Rozgrzać patelnię grillową (nie dodawać tłuszczu).
Na rozgrzanej patelni ułożyć kalmary oraz macki. Grillować z każdej strony do czasu, aż kalmary będą ciemnofioletowe i przypieczone (takie, jak na zdjęciu), a macki poskręcane. Trwa to kilka minut - trzeba uważać, żeby nie grillować kalmarów zbyt długo, bo staną się gumiaste i niesmaczne.
Gotowe kalmary podawać z ryżem. Skropić przygotowanym sosem.
Smacznego!



niedziela, 11 sierpnia 2013

Jagodzianki


Jagodzianki kocham odkąd pamiętam. Jest coś wyjątkowego w cudownie soczystych, ciemnofioletowych jagodach zatopionych w miękkim drożdżowym cieście. Problem z jagodziankami jest taki, że kupienie naprawdę dobrych graniczy z cudem...
Moja definicja dobrej jagodzianki to mnóstwo jagód (jagód, nie dżemu!) i dobre ciasto - nieprzesuszone i niespalone. Z dzieciństwa pamiętam jagodzianki z nadmorskiej miejscowości Dębki, których jednak od lat już tam nie sprzedają. Podobno najlepsze jagodzianki w Polsce to te z Olsztynka - nie miałam okazji jeść ich na miejscu, ale jak tylko mogę, kupuję je w Warszawie w "Specjałach regionalnych". Rzeczywiście są wspaniałe - tak przeładowane jagodami, że z trudem trzyma się je w dłoniach. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak cudownie smakują dopiero wyjęte z piekarnika... Czasem udawało mi się załapać na jeszcze gorące drożdżówki z jagodami wypiekane w Petit Appetit na Nowym Świecie i było to niezapomniane wrażenie smakowe. Inne jagodzianki godne polecenia to te z maleńkiej cukierenki "Marcepan" w Rembelszczyźnie pod Warszawą. Trafiłam na nie przypadkiem, podczas rowerowej wyprawy. Zwykle nie daję się złapać na hasła w stylu "U nas najlepsze jagodzianki" itp. Ale tamtego dnia moja "jagodzinakowa chcica" była niepohamowana i wymagała natychmiastowego zaspokojenia. I dobrze się stało, bo teraz już wiem, że pyszne jagodzianki znajdują się w zasięgu miłej rowerowej przejażdżki.
Wiedząc, jak ciężko jest znaleźć dobre jagodzianki, postanowiłam sprawdzić, czy ich upieczenie to naprawdę tak wielka i trudna sztuka. Za przewodnik w moim jagodziankowym debiucie wybrałam niezawodną książkę Elizy Mórawskiej. Jak zwykle się nie zawiodłam - przepis Liski jest doskonały. Moje pierwsze w życiu własnoręcznie upieczone jagodzianki okazały się cudowne - mięciutkie, pachnące i śliczne. Następnym razem wypełnię je jeszcze większą ilością jagód (podczas debiutu postanowiłam nie ryzykować jagodowym wybuchem).
Zdecydowanie polecam!


Jagodzianki
(na podstawie przepisu z książki Elizy Mórawskiej "White Plate. Słodkie")

Składniki (na 6 jagodzianek)
Na ciasto:
  • 4 g drożdży instant (lub 10 g drożdży świeżych)
  • 125 ml mleka
  • 50-60 g bardzo miękkiego masła
  • 225 g mąki (użyłam luksusowej typ 550)
  • 50 g cukru (użyłam domowego cukru o aromacie wanilii)
  • szczypta soli
  • ok. 50-60 g ugotowanych ziemniaków (ostudzonych)*
  • dodatkowo 1 jajko + 1 łyżka wody (do posmarowania jagodzianek)
* Ziemniaki można pominąć. Ostatnio piekłam jagodzianki bez nich (nie było w domu) i wyszły równie dobre, o ile nie lepsze... 

Na nadzienie:
  • ok. 200 g jagód
  • 1 łyżka cukru

Przygotowanie
Ziemniaki (jeśli używamy) najlepiej ugotować dzień wcześniej. Powinny być bardzo miękkie. Ostudzone utłuc, a następnie przecisnąć przez sitko, aby pozbyć się wszelkich grudek.
Do szklanki wsypać drożdże i płaską łyżeczkę cukru. Zalać kilkoma łyżkami ciepłego mleka. Wymieszać. Dodać płaską łyżkę mąki. Wymieszać. Odstawić na ok. 15 minut w ciepłe miejsce bez przeciągów (dobrze sprawdza się włączony piekarnik bez ustawionego grzania). Po tym czasie mieszanina powinna się lekko "napompować".
W dużej misce umieścić składniki ciasta i aktywny zaczyn drożdżowy. Zagnieść ciasto - powinno być gładkie, elastyczne i nie powinno kleić się do rąk. Uformować z ciasta kulę. Umieścić ją w misce, miskę przykryć folią i odstawić w ciepłe miejsce bez przeciągów (ponownie polecam piekarnik) na ok. 1-1,5 godziny. Po tym czasie ciasto powinno dwukrotnie zwiększyć objętość.
Jagody wymieszać z cukrem.
Jajko rozkłócić w miseczce z łyżką wody.
Wyrośnięte ciasto podzielić na sześć równych części. Z każdego kawałka uformować płaski placuszek. Nałożyć łyżkę jagód (czubatą lub płaską - wedle upodobań) i ostrożnie złączyć brzegi, aby zamknąć owoce w środku.
Bułeczki ułożyć na blasze (złożeniem do spodu) wyłożonej papierem do pieczenia. Każdą posmarować jajkiem wymieszanym z wodą. Odstawić do wyrośnięcia w miejsce bez przeciągów na ok. 30 minut.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 200 st. C (grzanie góra-dół).
Wyrośnięte jagodzianki wstawić do rozgrzanego piekarnika. Piec 15-20 minut do zrumienienia (kontrolować czas pieczenia).
Zjadać (przynajmniej odrobinę) ostudzone! :)

Smacznego!



czwartek, 8 sierpnia 2013

Mango lassi


Na upalne dni nie ma nic lepszego niż zimne, orzeźwiające napoje. Mango lassi doskonale spełnia swoją funkcję, gdy temperatury przekraczają 30 stopni (żeby nie było wątpliwości - ja nie narzekam na upały, ale lubię mieć pod ręką coś orzeźwiającego). Świetnie sprawdza się jako drugie śniadanie lub podwieczorek, będzie również dobrym zastępstwem dla klasycznych deserów.
Jeśli boicie się, że Wasz blender nie przeżyje miksowania lodu, skruszcie najpierw kostki (np. tłuczkiem). Ja postanowiłam zaryzykować i na szczęście wszystko przebiegło bezproblemowo.


Mango lassi

Składniki (na 2 duże porcje)
  • 2 bardzo dojrzałe, miękkie mango
  • 200 g jogurtu greckiego
  • 100-150 ml zimnego mleka
  • ok. 8 kostek lodu
  • szczypta kardamonu
  • cukier* (opcjonalnie)
* Ja z definicji nie dodaję cukru do koktajli, ale to kwestia gustu. Jeśli Wy lubicie słodkie napoje, zanim dodacie cukier, spróbujcie sam owoc - moje mango było bardzo słodkie samo w sobie.

Przygotowanie
Mango obrać i pokroić na kawałki.
W pojemniku blendera umieścić mango, jogurt, mleko (na początek ok. 100 ml), lód, kardamon i ewentualnie cukier. Zblendować aż do uzyskania gładkiej, aksamitnej konsystencji.
Jeśli napój okaże się za gęsty, dolać resztę mleka.
Wypić od razu, póki zimne!

Smacznego!


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Casarecce z wędzonym pstrągiem, czerwoną cykorią i suszoną żurawiną


Wiele osób uważa, że każda pasta powinna mieć dużo sosu. Tymczasem nie zawsze jest to potrzebne. Jeśli składniki są wyraziste, wystarczy, gdy dobrze wymiesza się je z makaronem i podgrzeje z dodatkiem wody, aby każda nitka/rurka/kokardka oblepiła się sosem i przesiąkła wszystkimi smakami.
W tym daniu wykorzystałam delikatnie słonego wędzonego pstrąga, gorzkawą cykorię, słodką żurawinę, półsłodkie wino marsala, kwaskowaty ocet balsamiczny oraz białą cebulę, koperek i podprażone migdały. Każdy z wymienionych składników ma bardzo charakterystyczny smak. Czy łącząc je w jedno danie można osiągnąć spójną i smaczną potrawę? Można!


Casarecce z wędzonym pstrągiem, 
czerwoną cykorią i suszoną żurawiną

Składniki na 2 porcje
  • 180-200 g makaronu casarecce
  • 125 g wędzonego pstrąga
  • 50 g czerwonej cykorii
  • 1 biała cebula
  • garść suszonej żurawiny
  • pół pęczka koperku
  • 2 łyżki posiekanych blanszowanych migdałów
  • 2 łyżki oliwy z oliwek extra vergine
  • 60 ml wina marsala (u mnie białe półsłodkie)
  • 4 łyżki octu balsamicznego
  • sól, pieprz

Przygotowanie
Cebulę drobno posiekać.
Cykorię podzielić na listki. Każdy listek opłukać, osuszyć, a następnie pokroić w paseczki.
Koperek posiekać.
Pstrąga podzielić na mniejsze części.
Migdały uprażyć na złoty kolor na suchej patelni. Odstawić.
Na patelni rozgrzać na średnim ogniu oliwę.
Dodać cebulę. Podgrzewać do czasu, aż zmięknie i stanie się szklista.
Do cebuli dodać cykorię. Podgrzewać ok. minutę, a następnie wlać marsalę. Poczekać, aż częściowo odparuje i dolać 2 łyżki octu balsamicznego.
Dodać suszoną żurawinę.
Zmniejszyć ogień, przykryć patelnię pokrywką i dusić wszystko razem przez kilka minut.
W tym czasie ugotować w osolonym wrzątku makaron (al dente).
Przed odcedzeniem makaronu odlać filiżankę wody z garnka.
Makaron przełożyć do patelni z sosem.
Dolać kilka łyżek zachowanej wody. Doprawić solą i pieprzem. Dodać 2 łyżki octu balsamicznego, uprażone migdały i posiekany koperek.
Wymieszać dokładnie i podgrzewać wszystko jeszcze przez ok. 1-2 minuty, żeby smaki się przegryzły.
Podawać gorące.

Smacznego!



Zielnik Kuchenny 2013Makaron kreatywnie