sobota, 20 lipca 2013

Chorwacja od kuchni

Chorwacja to idealny kierunek wakacyjnych podróży. Odwiedzającym go turystom oferuje wszystko, co gwarantuje udany wypoczynek: słoneczną pogodę, często z dodatkiem ożywczego wiaterku, krystalicznie czystą, ciepłą wodę w morzu, zapierające dech w piersiach widoki, ciekawe zabytki i... doskonałą kuchnię. O każdym z tych punktów mogłabym napisać osobny post, jednak - ze względu na charakter bloga - skupię się na ostatnim elemencie, czyli na jedzeniu.
Kuchnia chorwacka pozostaje pod ogromnym wpływem kuchni włoskiej. Przypuszczam, że wynika to z bliskiego położenia obu krajów "przez morze" i prawdopodobnie bogatej historii handlu morskiego. Jako kraj nadmorski, dania kuchni chorwackiej opierają się głównie na rybach i owocach morza (idealnie dla mnie!). Od razu jednak uspokoję mięsożerców - potrawy mięsne są w Chorwacji popularne, ciekawe i bardzo smaczne (polegam tu na opinii osób trzecich, bo sama nie jadłam mięsa).
Większość dań, o których będę pisać i które możecie obejrzeć na zdjęciach powstała w cudownej małej restauracji Konoba "Bratuš". Jest to lokal rodzinny, prowadzony przez jedną z dziesięciu rodzin zamieszkujących niewielką rybacko-turystyczną osadę położoną między urlopowym kurortem Baška Voda a miastem Makarska.

Wejście do restauracji Konoba "Bratuš"

Restauracja funkcjonuje również jako jazz-bar, który w sezonie letnim organizuje kameralne koncerty na wewnętrznym patio. Do restauracji należy również fragment deptaku położony przy samej plaży, gdzie pod bambusowym dachem ustawionych jest siedem stolików. Sala wewnętrzna jest właściwie nieużywana w lipcu i sierpniu - zdecydowanie przyjemniej siedzi się na zewnątrz, mogąc podziwiać masyw górski Biokovo oraz turkusowe morze z wyspami Hvar i Brač wydobywającymi się z wodnych czeluści.

Konoba "Bratuš" (Bratuš)
Konoba "Bratuš" (Bratuš)
Stoliki stoją prawie na plaży.
Zdjęcie zrobione znad talerza z lunchem.


Piękne widoki to doskonały dodatek estetyczny do wakacyjnych kolacji, podczas których prym wiodły dania od plodova mora, czyli z owoców morza.
Jedną z charakterystycznych potraw dla kuchni dalmatyńskiej są škampi na buzaru. Są to nieobrane, duże krewetki (langustynki) duszone w aromatycznym sosie przygotowanym na bazie oliwy, białego wina i chlebowych okruszków. To danie można skosztować w niemal każdej chorwackiej restauracji i - co ciekawe - za każdym razem trochę się różni i inaczej smakuje. Dwie wersje, które degustowałam w tym roku różniły się składnikami sosu: wersja z Trogiru zawierała pomidory, natomiast ta z Bratuša była "biała". I choć jestem ogromną fanką pomidorów właściwie w każdej postaci, to z tych dwóch wersji bratušową ustawiłabym na pierwszym miejscu.

Škampi na buzaru (krewetki w stylu buzara) - wersja z restauracji w Bratušu
Škampi na buzaru (krewetki w stylu buzara) - wersja z restauracji w Trogirze

Świeże krewetki doskonale smakują również bez dodatku sosu. Przekonałam się o tym w restauracji "Bura" w Makarskiej, gdy zamówiłam škampi na žaru, czyli bardzo duże grillowane krewetki podawane w całości.

Škampi na žaru (grillowane krewetki)

Kolejna odsłona opancerzonych krewetek to podanie ich z makaronem tagliatelle domowej roboty i lekkim sosem z oliwy i białego wina. Jest to idealne danie dla miłośników pasty i owoców morza (czyli dla mnie!), które w restauracji Konoba "Bratuš" jest porcją dla dwóch osób podawaną na podłużnym półmisku.

Domaći rezanci sa škampima (domowy makaron z krewetkami)

Jedzenie dań z krewetkami w całości ma tylko jedną wadę - trzeba się trochę napracować przy obieraniu krewetek... Brudne palce i okolice stołu wokół talerza (czasem przy odrywaniu głowy od tułowia krewetka pryska sosem, który dostał się pod pancerzyk) gwarantowane. Na szczęście restauratorzy są przygotowani i zawsze podają wilgotne chusteczki cytrynowe lub miskę z ciepłą wodą i cytryną do umycia rąk i pozbycia się z palców rybno-czosnkowego zapachu.
Krewetki można również zamówić w wersji "pohanej", czyli obrane z pancerzyków i smażone w cieście. Osobiście nie lubię tej metody przygotowania potraw, ale miłośnicy chrupania na pewno będą usatysfakcjonowani.

Pohane kozice (smażone krewetki z cieście)

Doskonałym sposobem na wykorzystanie krewetek w kuchni jest ugotowanie z nich zupy-kremu. Ta podawana w Bratušu to czysta poezja (w której pływa cała krewetka!).

Krem juha od škampi (zupa-krem z krewetek)

Oczywiście krewetki to nie jedyne owoce morza, które pojawiają się w chorwackich daniach.
W czeluściach dalmatyńskich zatok można znaleźć doskonałe, świeżutkie małże. W restauracji Konoba "Bratuš" nie znajdują się one na stałe w karcie - pojawiają się jako "danie dnia" tylko wtedy, gdy są wyłowione prosto z morza. Przygotowywane są w tradycyjny (moim zdaniem najlepszy) sposób - gotowane w białym winie z dodatkiem oliwy z oliwek, czosnku i ziół (natki pietruszki i rozmarynu).

Dagnje u bijelom vinu (małże w białym winie)

Lignje, czyli kalmary są bardzo popularne i mogą być przygotowywane na najróżniejsze sposoby. Najbardziej lubję lignje punjene, czyli kalmary faszerowane (jeśli macie ochotę przygotować je w domu, zapraszam po przepis). Na poniższym zdjęciu widać kalmary faszerowane pršutem (szynką podobną do włoskiej szynki parmeńskiej) i dalmatyńskim serem, które jadłam w restauracji w hotelu Frankopan w miejscowości Ogulin. Szynkę i ser można również zamówić jako przystawkę w niemal każdej chorwackiej restauracji.

Lignje punjene pršutom i sirom (kalmary faszerowane podsuszaną szynką i serem)
Dalmatinski sir (dalmatyński ser) i dalmatinski pršut (dalmatyńska podsuszana szynka)

Jednak najbardziej tradycyjna metoda przygotowania kalmarów to grillowanie. Tuba grillowanych kalmarów pozostaje jędrna i miękka, natomiast macki są przyjemnie chrupiące. Okraszenie kalmarów oliwą z oliwek extra vergine i odrobiną pesto z natki pietruszki pomaga wydobyć walory smakowe i podkreśla aromat dania.

Lignje na žaru (grillowane kalmary)

W podobny sposób można przygotować również ośmiornicę. Kiedyś bałam się konsumować takie dziwne stworzenia... Swoją przygodę z owocami morza zaczynałam od obranych krewetek koktajlowych. Stopniowo przechodziłam na dalsze poziomy wtajemniczenia i tak doszłam do punktu, kiedy nie straszne mi są kalmary, ośmiornice i inne "paskudy".

Hobotnica na žaru (grillowana ośmiornica)

Tym, którzy mają ochotę poznać smak ośmiornicy, jednak odstrasza ich forma podania i charakterystyczne poskręcane macki, polecam wersję "dla początkujących", czyli sałatkę z ośmiornicą. Macki są pokrojone na mniejsze kawałki, zmieszane z świeżymi pomidorami i czerwoną cebulą i doprawione oliwą oraz czerwonym octem winnym. Bardzo świeże, lekkie danie.

Salata od hobotnice (sałatka z ośmiornicą)

Dla tych, którzy mają problemy z podejmowaniem decyzji i nie potrafią wybrać dania "jednoskładnikowego" pozostają potrawy mieszane. Jednym z nich jest sałatka z różnymi owocami morza (ośmiornicą, kalmarami, krewetkami i małżami).

Salata od plodova mora (sałatka z owocami morza)

Inne ciekawe danie, które pozwala za jednym zamachem zakosztować wszystkiego, co zrodziło morze jest domowy makaron tagliatelle z wędzonymi owocami morza w sosie zagęszczanym śmietaną. Bardzo ciekawe połączenie, niepodobne do innych, jakie jadłam kiedykolwiek.

Domaći rezanci sa dimijenim mor. delicijama (domowy makaron z wędzonymi owocami morza)

Pisząc o tym, co kulinarnego ma do zaoferowania chorwackie morze, nie można zapomnieć o rybach. Najpopularniejsze to dorada i labraks, które najlepiej smakują w najprostszej wersji na žaru, czyli prosto z rozgrzanego grilla.

Komarča na žaru (dorada z grilla)
Lubin na žaru (labraks z grilla)

W jadłospisach chorwackich restauracji można znaleźć również wiele dań z tuńczykiem. Dla mnie mistrzostwem okazało się carpaccio z wędzonego tuńczyka, podawane na liściach rukoli lub natki pietruszki z doskonałym sosem, w którego składzie można odnaleźć oliwę z oliwek, crema di balsamico i (jak mi się wydaje) odrobinę słodkiej musztardy.

Carpaccio od dimijenog tunja (carpaccio z wędzonego tuńczyka)

Równie smaczne okazały się solone filety anchois, przygotowane i podane w podobny sposób, ale z dodatkiem kaparów i białej cebuli.

Slani inćuni sa kaparima (słone anchois z kaparami)

W restauracji Konoba "Bratuš" tuńczyk jest również składnikiem specjalnej sałatki "Bratuš", w której ponadto znaleźć można ser feta, oliwki, pomidory i czerwoną cebulę.

Salata "Bratuš"

Na początku posta wspominałam o mięsach, których wprawdzie nie jadłam, ale miałam przyjemność obserwować wyraz zadowolenia na twarzy osób, które zamówiły i jadły mięsne potrawy.
Do dań charakterystycznych dla kuchni dalmatyńskiej należą ćevapi, czyli podłużne kotleciki z mielonego mięsa przygotowywane na grillu oraz pašticada, czyli coś w rodzaju gulaszu wołowyego wymagającego długiego procesu przygotowania (marynowania i duszenia z wykorzystaniem m.in. octu winnego, czerwonego wina, przypraw, pršuta).

Ćevapi (grillowane podłużne kotlety z mielonego mięsa wołowo-jagnięcego; inna nazwa: ćevapčići)
Pašticada sa makaronima (gulasz wołowy z makaronem)

W chorwackich konobach można również znaleźć również bardziej tradycyjne mięsne dania. W restauracji Konoba "Bratuš" jest to m.in. wołowy befsztyk oraz tagliata, czyli kawałki grillowanej polędwicy wołowej.

Biftek (befsztyk)
Tagliata (polędwica wołowa)

Na koniec wspomnę o słodkim zakończeniu posiłku. Tradycyjnym deserem jest rožata, czyli budyń o konsystencji  mało ściśniętej galaretki, smakujący likierem różanym i skórką pomarańczową. Jest to zapewne daleka kuzynka francuskiego crème brûlée lub hiszpańskiego creme caramel, ale przygotowana nieco inaczej i pozbawiona warstwy karmelizowanego cukru.
W restauracji Konoba "Bratuš" deserowym hitem jest semifreddo przygotowywane przez mamę właścicielki. Ma w sobie karmelizowane orzechy oraz kawałki czekolady. Niebo w gębie!

Rožata (vel. Trzęsawica, czyli deser budyniowy)
Semifreddo

Nietrudno zgadnąć, z czego wynika fakt, iż chorwackie dania są tak smaczne. Jest to kwestia wykorzystywania najświeższych, lokalnych składników, które można kupić m.in. na małych straganach lub na większych targach. Stoliki wręcz uginają się pod ciężarem owoców, warzyw, oliw tłoczonych w prywatnych domach (często aromatyzowanych różnymi ziołami), nalewek, win, bakalii i innych smakołyków...

Targ w Makarskiej - stragan z domową oliwą, miodem i lawendą
Targ w Makarskiej - stragany z owocami i warzywami



Smokva, czyli świeża figa w (nie)pełnej okazałości
Targ w Dubrovniku
Targ w Dubrovniku
Targ w Dubrovniku
Konoba "Bura" (Makarska)
Restauracje w Dubrovniku
Restauracje w Dubrovniku
Podsumowując, Chorwacja to idealne miejsce dla osób spragnionych stuprocentowego relaksu, ale również dla smakoszy poszukujących kulinarnych doznań na najwyższym poziomie. Szukając restauracji warto jednak stosować podstawową zasadę "jeść z dala od rynku". W miejscach najbardziej obleganych przez turystów (właśnie na głównych placach i przy deptakach) restauracje funkcjonują bardziej jak fast-foody - jedzenie jest podawane za szybko, kelnerzy ganiają, nie mając na nic czasu, rachunki od razu lądują na stole, a jakość potraw często pozostawia wiele do życzenia. Warto więc zaglądać w małe, boczne uliczki lub zjeżdżać do niewielkich, ukrytych miejscowości (takich, jak Bratuš) - zapewniam, że nie doznacie rozczarowania!

26 komentarzy:

  1. Dziękuje poczułam się jakbym była w Chorwacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak było i na szczęście za rok znów będzie. Mama- miłośniczka Chorwacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. I za to Cię lubię!!! Chorwacka kuchnia to moja miłość.
    Zerknij tu: http://kuchennedrzwi.blogspot.com/2013/07/hvar-soneczne-cukinie.html
    A w Chorwacji będę za 2 tygodnie.
    Pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chorwacji i chorwackiej kuchni nie można nie kochać! :) Zazdroszczę, że już niedługo tam będziesz. Ja (może) dopiero za rok... :)
      Życzę udanych i smakowitych wakacji!

      Usuń
  4. pięknie :) ja też się wybieram do Chorwacji we wrześniu ;) na terenówkę więc nie wiem czy będę miała okazję jeść takie frykasy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze jedzenie jest właśnie w małych knajpkach na uboczu, więc może uda Ci się coś skosztować :)

      Usuń
  5. o trafiłaś na fajny targ w Dubrovniku :)
    Dodam, że plusem małych miejscowości jest możliwość dostania świeżych owoców morza za śmieszne pieniądze na targu do przygotowania samodzielnego :) Tak była przynajmniej w Žuljanie

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypomniały mi się z zazdrością ubiegłoroczne wakacje w Bratusiu i codzienne oczekiwanie na 18:30, kiedy wreszcie otworzą restaurację po popołudniowej sjeście i będzie można zasiąść za stołem i delektowac sie tymi przysmakami... Przez pół dnia zastanawiałam się, co tym razem zamówię na kolację ;-)
    Siostra, tak samo zakochana w Chorwacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie po tym można rozpoznać wakacje - najtrudniejszą decyzją do podjęcia jest to, czy na kolację zje się lignje czy hobotnice na zaru... :D

      Usuń
  7. o rany ale zgłodniałam ... uwielbiam tą kuchnię...mmm... idę gotować :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie byłam (niestety) w Chorwacji, ale dzięki pani sugestywnemu opisowi poczułam te smaki i zapachy.
    I przyjemnie się czyta teksty napisane taką ładną polszczyzną :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. :) Zdecydowanie polecam wybrać się kiedyś do Chorwacji - przekona się pani, że w rzeczywistości smaki i zapachy są jeszcze intensywniejsze!
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  9. Domowa oliwa jest pyszna, polecam kupić zapas do domu jak będziecie na targu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam czy ta sałatka z osmiornicy byla w restauracji "Bratuś" jak nie to gdzie jesli mozna zapytac :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, sałatka z ośmiornicy była w restauracji w Bratusiu. :)

      Usuń
  11. Właśnie padła decyzja,że jedziemy we wrześniu do Chorwacji we dwie rodziny.Z ciekawości wpisałam w google temat "co zjeść"...No i po przeczytaniu tego opisu nie dość,że zgłodniałam straszliwie,to do tego jeszcze bardziej nie mogę się doczekać wyjazdu :)
    Super opisane!Gratuluję lekkiego pióra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. :) Mam nadzieję, że wakacje w Chorwacji się udały - zarówno pod względem wypoczynku, jak i kuchni. :)

      Usuń
  12. Można tak czytać do rana !!! Rewelacyjny blog !!! Jestem aktualnie w Krvavicy , wiec już wiem, gdzie jutro zjem kolację ..!! :):) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń